czwartek, 17 marca 2011

Child rearing practices of distant ancestors foster morality, compassion in kids

Artykuł o badaniach, które wykazują, że nie można "rozpuścić" dziecka, że wspólne spanie, kilkuletnie karmienie piersią i bliskość przez pierwsze lata życia są najlepszą gwarancją prawidłowego rozwoju moralnego

Poniżej pobieżne tłumaczenie - a na dole link do angielskojęzycznego źródła:


Praktyki wychowawczego naszych dalekich przodków wzmacniają Moralność, i współczucie wśród dzieci.

ScienceDaily (22 września 2010) – Czy spotkałaś/eś przedszkolaka, który wydaje się być naturalnie współczujący i troszczy się o uczucia innych? Który współdziała i nie wymusza na innych swojego zdania? Najprawdopodobniej jego rodzice bardzo często pieścili go i przytulali, najprawdopodobniej był karmiony piersią, prawdopodobnie rutynowo spał z rodzicami i zapewne zachęcono jego lub ją do zabaw poza domem z innymi dziećmi, - tak przynajmniej wynika z najnowszych badań z University of Notre Dame.

Trzy najnowsze badania prowadzone przez profesor psychologii Darcia Narvaez z Uniwersytetu Notre Dame wykazują związek pomiędzy praktykami wychowawczymi społeczeństw zbieracko-łowieckich (jako, gatunek przeżyliśmy w ten sposób około 99 procent naszej historii) a lepszym zdrowiem psychicznym, większą empatią, wyższym stopniem rozwoju sumienia i wyższą inteligencją dzieci.
"Nasze badania wykazują, że moralne podstawy tworza się we wczesnym okresie życia, w weku niemowlęcym i zależą od jakości emocjonalnego wsparcia rodziny oraz wspólnoty", mówi Narvaez, która specjalizuje się w badaniach nad moralnością i rozwojem dzieci.
Trzy badania polegały na obserwacji praktyk rodziców trzy-latków, jest to podłużne studium, wykazujące jak niektóre praktyki wychowawcze odnoszą się do wyników dziecka w krajowym projekcie zapobiegania przemocy wobec dzieci, oraz studium porównawcze praktyk rodzicielskich pomiędzy matkami w USA i Chinach. Badania podłużne brały pod uwagę dane z badań innego psychologa Notre Dame, Jana Borkowskiego, który specjalizuje się w temacie wpływu nadużyć oraz zaniedbywania dzieci.
Wyniki badań Narvaez, jak również z naukowców z całego świata zostaną zaprezentowane na konferencji w Notre Dame w październiku: "Human Nature and Early Experience: Addressing the Environment of Evolutionary Adaptedness."
"Sposób, w jaki dzisiaj wychowujemy dzieci w tym kraju w coraz większym stopniu pozbawia je doświadczeń, które prowadzą do dobrostanu i poczucia moralności", mówi Narvaez i określa sześć cech wychowywania dzieci, które cechowały naszych dalekich przodków:

- Dużo pozytywnego dotyku – brak jakichkolwiek klapsów - prawie bezustanne noszenie, przytulanie i pieszczenie;
- Szybka reakcja gdy dziecko płacze. Nie można dziecka "zepsuć". Oznacza to zaspokajanie potrzeb dzieci, zanim się zdenerwują i zanim ich mózgi zostaną zalane toksycznymi substancjami chemicznymi. "Czuła, elastyczna reakcja pozwala zachować spokój mózgu dziecka w okresie formowania się jego osobowości i reagowania na świat," twierdzi Narvaez.
- Karmienie piersią, najlepiej od 2 do 5 lat. Układ odpornościowy dziecka kształtuje się w pełni w wieku 6 lat a mleko matki dostarcza mu budulca.
- Duża liczba opiekunów poza mamą i tatą, którzy również kochają dziecko.
- Swobodna zabawa z wieloma lat towarzyszami zabaw. Badania wykazują, że dzieci, które nie mają dostatecznej ilości zabaw są bardziej narażone na ADHD oraz inne problemy ze zdrowiem psychicznym.
- Poród naturalny, który sprawia, że matki dzięki odpowiedniemu poziomowi hormonów mają więcej energii do opieki nad noworodkiem.

Zdaniem Narvaez w Stanach Zjednoczonych notuje się spadkową tendencję we wszystkich wyżej wymienionych cechach opieki. Niemowlęta spędzają więcej czasu w chodzikach, fotelikach samochodowych i wózkach niż to miało miejsce w przeszłości. Tylko około 15 procent matek karmi piersią 12 miesięcy, rozszerzone rodziny są rozbite a zakres swobodnej zabawy na którą przyzwalają rodziców drastycznie spadł od 1970 roku.

"Dzieci, które nie otrzymują emocjonalnej opieki potrzebnej we wczesnym okresie życia są (w późniejszym okresie życia) bardziej egocentryczne. Nie mają dostępu do emocji związanych ze współodczuwaniem w takim samym stopniu jak dzieci, które były wychowywane przez pełne ciepła, szybko reagujące na ich potrzeby rodziny" - uważa Narvae


Child rearing practices of distant ancestors foster morality, compassion in kids

wtorek, 15 marca 2011

O EMOCJACH

Napisałem króciutki komentarz do pewnego artykułu o emocjach ...

Artykuł pt. „O nietłumieniu negatywnych emocji. Skala Hawkinsa” być może miąłby sens, gdyby nie został oparty na fałszywym założeniu, co czyni całość mało wiarygodną. Wspomnianym fałszem jest zastosowana definicja emocji – cytuję: „Emocja jest reakcją w ciele - na myśl, przekonanie lub opowieść - którą przyjęłam za rzeczywistość.” oraz trochę dalej: „Emocje są konsekwencją myśli”.

W obliczu wręcz rewolucyjnych odkryć ostatnich dwóch dekad badań nad mózgiem cytowane sformułowania świadczą albo o braku zrozumienia owych odkryć, albo ich nieznajomości. Np. Damasio opublikowanej 1994 (I wyd ang.) roku książce „Błąd Kartezjusza” wykazał, że to emocje wpływają na myślenie, a nie odwrotnie. Szereg coraz doskonalszych technicznie badań potwierdziło prawdziwość oraz doniosłość jego odkrycia. Mówiąc najprościej siedzibą emocji jest układ limbiczny, a zwłaszcza jądra (ciała) migdałowate połączone z „magazynem” pamięci – hipokampem. Te struktury znajdują się poniżej kory nowej – czyli tego „co myśli” (kora nowa zajmuje się „niższymi” funkcjami związanymi z odbiorem informacji zmysłowych i kontrolą motoryczną, oraz funkcjami „wyższymi”, związanymi z językiem, mową, planowaniem, organizowaniem, przewidywaniem konsekwencji i rozwiązywaniem problemów.). Myśli i owszem, w pewnych okolicznościach mogą wzbudzać reakcje emocjonalne, ale – co wykazano w dziesiątkach powtarzalnych eksperymentów - większość reakcji emocjonalnych jest wzbudzana niezależnie oraz wcześniej niż myśl! Szybkie działanie pod wpływem emocji było nam potrzebne do tego, by w dawnych czasach działać „szybciej niż myśl” (np. na widok drapieżnika). Co więcej; wykazano, że to emocje wpływają na nasze myśli/decyzje ( oraz kształtują je) a także, że nasze decyzje są podejmowane jeszcze przed świadomym przeprowadzeniem procesu decyzyjnego (analizy, itp.)! (Czyli, że to raczej „nieświadomość” podejmuje decyzje, a nie „logika”).

Ponieważ zarówno ciała migdałowate jak i hipokamp (magazyn pamięci) są częścią kory „starej” (węchowej), to myśl pozbawiona emocji nie ma do nich dostępu. Z tego powodu stwierdzenie: „emocje są konsekwencją myśli” świadczy nie tylko nieznajomości zagadnienia, ale i bywa bardzo krzywdzące w stosunku do wielu osób trapionych problemami o podłożu emocjonalnym. Osoba „emocjonalna” słysząc podobne sugestie myśli, że „coś z nią jest nie tak”. Ma to szczególne znacznie w przypadku ludzi, którzy przeżyli traumę, nadużycie, czy inną formę tragedii powodującej zespół stresu pourazowego. Taki uraz „koduje się” (przepraszam za techniczne sformułowanie) na osi ciała migdałowate – hipokamp i nie ma możliwości trwałego wyleczenia związanych z tym dolegliwości bez pracy z emocjami – a zwłaszcza z emocjami, które w sytuacji np. nadużycia nie mogły zostać wyrażone (bo np. groziły za to konsekwencje bądź wzrost przemocy z zagrożeniem śmiercią włącznie). Te emocje trzeba wyrazić i trzeba pracować z nimi. Działanie za pomocą myśli może być jedynie na tyle skuteczne, na ile uda się wyprzeć bądź stłumić objawy . Chyba, że jest to myślenie życzeniowe... (dodam wszakże, że wyparcie i stłumienie + mechanizmy zaprzeczenia w połączeniu z sugestią bywają skuteczne przez wiele lat ...)

Podsumowując: twierdzenie, że „emocja jest reakcją w ciele - na myśl, przekonanie lub opowieść - którą przyjęłam za rzeczywistość” bywa prawdziwe w bardzo nielicznych przypadkach i jest nie tylko pomyleniem przyczyny ze skutkiem, ale także bywa bardzo często raniące dla osób, których trudności z emocjami mają podłoże post-traumatyczne lub choćby wynikające z niedo- lub nad-czynności układu hormonalnego ....